Hip hop, eklektyczna elektronika, salon ambientu – w stolicy Żubra i gospodarstwie magnata Branickiego w dniach 23 – 24 września odbył się jeden z najbardziej oryginalnych festiwali muzycznych, czyli Up to Date.
Festiwal Up to Date w Białymstoku to platforma łącząca muzykę z innymi dziedzinami sztuki, a wszystko to podane w ruchu DIY, według receptury znanej tylko wśród mieszkańców Podlasia. W tym roku na 4 scenach, w ciągu dwóch dni, wystąpiło około 45 artystów, bądź składów, a każda ze scen zapewniła pełne wrażeń godziny rozrywki, w rytmie różnorodnych bitów.
Na scenie Technosoul mogliśmy usłyszeć między innymi: Legowelt live, czyli Danny’ego Wolfersa, w swoim unikalnym stylu łączy ciemne techno z elektro, głęboką elektroniką oraz dźwiękami wymykającymi się jakimkolwiek klasyfikacjom. Kolejnym punktem w line-upie byli SHDW & Obscure. Zaczęli swoją sławę w 2014 roku, od założenia w rodzinnym mieście tj. Stuttgarcie, cyklu imprez From Another Mind, którego celem było ściągnięcie do rodzinnego miasta ulubionych muzyków. Rok później wydali własną płytę, która została gorąco przyjęta przez publiczność.
Scenę Electro Beats przejęli polscy raperzy. Swoje teksty nawijał między innymi Pezet, Ten Typ Mes + Live Band oraz Łona, Webber and The Pimps. Na tej scenie nie zabrakło lokalnych, białostockich artystów. Grupa VSCHOOD namiętnie eksplorowała gatunki szeroko pojętej muzyki basowej.
W Centralnym Salonie Ambientu, zorganizowanym na dywanach klimatycznej Opery i Filharmonii Białostockiej, zaprezentował swoją twórczość muzyk, dziennikarz i radiowiec Michał Wolski, poszukujący w muzyce czegoś pomiędzy, pomiędzy cielesnym a kontemplacyjnym wymiarem muzyki.
Na czwartej, najmniejszej ze scen Red Bull Container, zagrali między innymi: Dubskint, Grobel, WIXAPOL S. A. czy Botanica. WIXAPOL S. A. porwał nas w klimat ekstremalnych rytmów elektroniki i kultury rave, przydatne okazały się stopery rozdawane na festiwalu, a nazywanie Up2Date elektrobiesiadą czy technobiesiadą nabrało sensu.
25 września z rana zakończył się jeden z najbardziej wysmakowanych – dla „zjadaczy techno” – festiwali muzycznych. Impreza, mimo wielu problemów z organizacją i plotkach o jej zakończeniu, przetrwała kolejny rok. Sama koncepcja festiwalu mieści się dzisiaj pomiędzy elektronicznym podziemiem, a już popularnym w całej Polsce, humorystycznym pozdrowieniem – pozdro techno, które niedługo może stać się lokalną marką.