Kiedy ogłasza datę premiery swojej nowej książki, pracownicy księgarni robią miejsce wśród bestsellerów. Czym sobie na to zasłużył? Niespotykanym stylem, odwołaniami do popkultury, sztuki, subkultur. Trafia w gust młodego czytelnika językiem, starszego – fabułą. Z jego powieści każdy wyciągnie coś dla siebie.
Debiut
Zadebiutował już w 2006 roku. „Zrób mi jakąś krzywdę… czyli wszystkie gry wideo są o miłości” to pozycja, którą jego czytelnicy nieustannie ustawiają na podium. Powieść pełna metafor, niebanalnego słownictwa i odwołań do popkultury, czyli to, dzięki czemu Żulczyk jest tak rozpoznawalny. Opisał historię studenta prawa, który toksycznie zakochuje się w nastolatce uzależnionej od gier komputerowych. Nie znajdziecie tutaj kwietnych opisów rodem z lektur szkolnych. To powieść o problemach – o miłości, samotności, uzależnieniach – ubrana w nieszablonowy, niespotykany wcześniej sposób.
Armagedon i inne
Potem w 2008 roku powstało „Radio Armageddon” – kolejna historia buntu, trochę abstrakcyjna, ale jednocześnie bardzo realistyczna, zakrawająca o nihilizm, ale nadal poruszająca najgłębiej ukrywane problemy młodych ludzi. Rok 2010 i 2011 to kolejno „Instytut”, „ Zmrojewo” i „Świątynia”. Zaczynając od horroru, Żulczyk zrobił swoim czytelnikom wycieczkę po literaturze fantastyczno – przygodowej, żeby w 2014 roku wrócić z pozycją, która wyniosła jego nazwisko na szczyt listy najważniejszych autorów nowego pokolenia.
Brudna Warszawa
„Ślepnąc od świateł” to obraz mrocznej, brudnej Warszawy, pełnej niebezpieczeństw i ciemnych uliczek, w które nie warto się zapuszczać. Mamy tutaj pewnego rodzaju obraz upadku marzeń – główny bohater marzył o byciu artystą, ale został dilerem kokainy. Nocą rozwozi towar nadal wierząc, że uda mu się pozostać czystym w tym nieczystym mieście. Sam autor mówi o tej powieści: Chciałem napisać książkę o upadku złudzeń. O tym, jak bardzo chcemy swoje życie wyreżyserować, coś osiągnąć. (…) W tym sensie ta powieść mogła się wydarzyć tylko tu. Mieszkałem w innych miastach w Polsce i nie zauważyłem, żeby ludzie tak szybko biegali, żeby coś upolować, wyszarpnąć z rzeczywistości dla siebie („Wyborcza.pl Warszawa, 20.12.2014).
I tu leży pies pogrzebany
Ostatnia jego powieść wydana w 2017 roku to „Wzgórze psów”. Główny bohater ucieka wraz z żoną z Warszawy. Zwolniony z pracy, z problemami w życiu prywatnym i kredytem we frankach wraca do rodzinnej miejscowości, do której nigdy nie chciał wracać, a jego przeszłość nie zniknęła, czekała cierpliwie dokładnie w tym miejscu, w którym ją zostawił. Zabójstwo sprzed lat, mafia, toksyczne relacje rodzinne i główni bohaterowie koło trzydziestki – z planami bez pokrycia, marzeniami, które się nie spełniły i pretensjami, że ich życie nie wygląda tak, jak sobie zaplanowali. Mamy więc tutaj pięknie podaną powieść psychologiczną, która jednocześnie jest mrożącym krew w żyłach thrillerem.
Podsumowanie
Śledząc jego biografię nie można zaprzeczyć, że Żulczyk z każdą kolejną książką pokazuje coś innego, a jednocześnie jego styl pozostaje niepodrabialny przez innych autorów. Każda z jego powieści jest aktualna, każda pokazuje tak dogłębną analizę bohaterów i splot fabuły tak zaskakujący, że nie można przejść obok nich obojętnie.